Jestem osobą wierzącą już ponad 30 lat. W tym czasie przeżyłam wiele pięknych chwil, ale też wiele takich, które zachwiały moją wiarą. Modlitw zarówno wysłuchanych, jak i niewysłuchanych. Słów proroczych, które się wypełniły, ale też takich, które zostały bez odpowiedzi. Wiele radości i wiele bólu. Ogromnej ekscytacji i wiary w przebudzenie, które przychodziło nie w taki sposób, jaki sobie wyobrażałam.
Mimo to nadal idę za Bogiem. Dlaczego? Dlatego że fundamentem, na którym zbudowałam swoje życie, jest pamięć o tym, jak potężnej Bożej Obecności doświadczyłam w młodości. I nie było to tylko pojedyncze doświadczenie – pamiętam miesiące, gdy Bóg poruszał się w naszym kraju, a my rzucaliśmy wszystko, aby to poruszenie złapać. Zdarzały się spotkania w kościele, które kończyliśmy po północy, mimo że rano trzeba było pójść do pracy, szkoły, wstać do małych dzieci. Nikomu to nie przeszkadzało, bo byliśmy tak spragnieni Jego Obecności. Tamten czas sprawił, że dziś jestem tym człowiekiem, którym jestem. A także wypalił znamię na moim sercu – wiem, że już nic nie będzie dla nie tak piękne, jak przebywanie w Jego Obecności.
Wierzę, że Bóg nadal porusza się wśród nas i marzę o tym, aby kolejne pokolenia doświadczyły tego, czego my doświadczyliśmy wtedy. Dlatego organizujemy wieczory uwielbienia w ramach projektu Horyzont. Chcemy, aby był to czas wspólnego oczekiwania na Jego Obecność i otwarcia się na jej doświadczanie.
Bożej Obecności nie można wyprodukować, nie można jej podrobić ani sztucznie napompować. Nie da się też Boga zmusić, aby przyszedł – ale wierzę, że można się na Niego otworzyć i dać mu działać. Gdy przychodzi – mamy wolność do bycia takimi, jakimi jesteśmy. Jedni będą doświadczać Jego Obecności śmiejąc się, drudzy płacząc. Jedni będą się zachowywać głośno, drudzy siedzieć w ciszy. Ale niezależnie od tego, jaką formę to przybiera, doświadczenie Bożej obecności jest zawsze doświadczeniem Jego miłości, akceptacji, nadziei i wiary.
Ale dlaczego chcemy, aby był to akurat wieczór uwielbienia? Dlatego że uwielbienie to czas, gdy zatrzymujemy się i koncentrujemy na Bogu. Jest w tym niezwykła moc, zwłaszcza, gdy wielbimy Go razem, stając w jedności i mając ten sam cel. Wierzę, że gdy zapominamy o wszystkim i śpiewamy: święty, święty, święty, przenosi to nas pod Jego tron.